"Mój synek się wyrywał, trzymało go pięć pielęgniarek. Jedna złapała go za twarz" (2024)

"Mój synek się wyrywał, trzymało go pięć pielęgniarek. Jedna złapała go za twarz" (1)

Autor

Aleksandra Bujas

4 min czytania

"Rozumiem, że gdy wszystko zawodzi, trzeba w imię wyższego dobra malucha przytrzymać siłą, ale to? Trauma gwarantowana" — nasza czytelniczka wspomina nieudaną próbę pobrania krwi u jej sześcioletniego wówczas syna jako koszmar. Kolejne podejście także wiązało się z cierpieniem i ogromnym stresem, których, zdaniem autorki listu, jaki przyszedł na adres Medonetu, można było uniknąć.

SPIS TREŚCI

  • "U okulisty i dentysty na przeglądzie mieliśmy przeprawy, co dopiero kłucie"
  • "Próba »po dobroci« się nie powiodła"
  1. Syn naszej czytelniczki źle znosił szczepienia i innego rodzaju zabiegi, odkąd zaczął kojarzyć je z bólem
  2. Incydent, do którego doszło podczas pobierania krwi, zdaniem mamy chłopca, był skandaliczny i sprawił, że dziecko miało jeszcze większy uraz, bojąc się powtórki
  3. Poniżej zamieszczamy jej list w całości
  4. Chcesz się podzielić doświadczeniami z gabinetu zabiegowego? Napisz do mnie: aleksandra.bujas@medonet.pl opublikuję Twój list
  5. Sprawdź swój stan zdrowia, wypełniając Narodowy Test Zdrowia Polaków 2024!
  6. Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onet

List jest zapisem doświadczeń jego autorki oraz jej bliskich i zawiera jej prywatne opinie.

"U okulisty i dentysty na przeglądzie mieliśmy przeprawy, co dopiero kłucie"

Cyrki przy pobieraniu krwi pojawiły się, gdy Marcinek skojarzył strzyka*wkę z bólem. Jako małe dziecko znosił wkłucia dzielnie, jednak z biegiem czasu trochę się w tym temacie pozmieniało. Potem płacze zaczęły się jeszcze zanim panie pielęgniarki wbiły igłę, bo już samo oglądanie rąk go stresowało. Przemywaniu skóry i zakładaniu opaski towarzyszyły łzy i szloch, który trwał jeszcze długo po założeniu plasterka.

Gdy syn skończył sześć lat, nadal był, jak to się mówi, pacjentem niewspółpracującym. Obniżony próg bólu z pewnością miał na to wpływ. Zwykle podczas wszelkich zabiegów razem z małym w gabinecie byłam ja lub był mąż. U okulisty i dentysty na przeglądzie mieliśmy przeprawy, co dopiero kłucie...

Pielęgniarkom nasza obecność nie przeszkadzała, przeciwnie, zawsze to dodatkowa pomoc. Trzymałam Marcina na kolanach, zagadywałam, mówiłam o wszystkich przyjemnych rzeczach, które się wydarzą, gdy będzie już po wszystkim. Zwykle perspektywa kina i lodów pomagała szybko otrzeć łzy.

Raz jednak wydarzyło się coś, czego długo nie zapomnę i niestety, obawiam się, że nieprędko zapomni o tym mój syn.

Ciąg dalszy listu znajduje się pod materiałem wideo.

"Próba »po dobroci« się nie powiodła"

Przed planowanym zabiegiem musiał mieć pobraną krew, potrzebowaliśmy m.in. wyników morfologii. Przewidując, że będą trudności, zdecydowałam się na pobranie na oddziale dziecięcym, ufając, że, gdzie jak gdzie, ale tam mają duże doświadczenie i może uda się zrobić to szybko i sprawnie. Zaskoczeniem była prośba jednej z pielęgniarek, żebym zaczekała na korytarzu. Argument — młody jest już niespokojny i moja obecność będzie go dodatkowo "nakręcać". Nie wiem, dlaczego się zgodziłam. Po chwili zza drzwi usłyszałam jego wrzask. Nie czekałam, weszłam bez pukania, żeby zobaczyć, co się dzieje.

Okazało się, że próba "po dobroci" się nie powiodła, mój synek się wyrywał, dlatego trzymało go pięć pielęgniarek! Jedna złapała go za twarz, żeby nie widział, co się dzieje, druga unieruchamiała mu nogi, trzecia "wolną rękę", czwarta prawie się na nim położyła, ostatnia próbowała chwycić nadgarstek i wbić igłę — bezskutecznie. Nie mam zwyczaju podnosić głosu, ale nie wytrzymałam. Próbowałam sama "spacyfikować" małego, ale też się nie udało. Finał — krew niepobrana. Oboje wyszliśmy z gabinetu chyba tak samo zapłakani, zlani potem i roztrzęsieni.

Jak po czymś takim dziecko ma się nie bać białego fartucha, wizyt lekarskich i zabiegów? Poszperałam trochę w sieci i wyczytałam, że takich sytuacji jak nasza nie brak. Rozumiem, że gdy wszystko zawodzi, trzeba w imię wyższego dobra malucha przytrzymać siłą, ale to? Trauma gwarantowana.

Udało się następnego dnia — w przychodni, po wielkich bojach, ale tym razem młodego trzymał mąż. Też był dramat, bo okazało się, że krew jest zbyt gęsta i trzeba było ją wręcz "wyciskać" — po tym Marcinek miał pół ręki w siniakach, a płakał podczas całej akcji tak, że aż ochrypł. Przy okazji podpowiedziano nam, że krew rozrzedzi się i łatwiej będzie ją pobrać, jeśli wcześniej dobrze nawodnimy dziecko.

  1. "Gdy podchodziłam do inkubatora, pielęgniarki uciekały. Lekarka w końcu powiedziała prawdę. »Nie musicie jej zabierać«"

Gdy pół roku później znowu zlecono nam pobieranie krwi. Oczywiście zrobiło mi się słabo na samą myśl. Koleżanki, które mają dzieci w podobnym wieku, doradzały maść znieczulającą dostępną na receptę albo plaster o takim samym składzie. To rzeczywiście jest jakieś rozwiązanie, ale jak przekonać dziecko po takich przeżyciach, jakie były udziałem Marcina, że tym razem nie będzie bolało, skoro zawsze bolało? Dla niego igła równała się ból. Maści zresztą nie dostałam, a młody reagował histerią na próby przyklejenia plasterka.

Z rezygnacją udaliśmy się do przychodni najbliżej domu, przygotowali na drogę przez mękę. Czym to nie próbowaliśmy młodego przekupić! Nic nie działało, do gabinetu trzeba go było wnieść. Na miejscu pielęgniarka, młoda dziewczyna, tak go zagadała, że nawet nie zauważył, kiedy było po wszystkim, nie zdążył się nawet wystraszyć. Nie trzeba było żadnego znieczulenia.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

ZOBACZ TAKŻE

  • Takie wymówki podają rodzice, by nie szczepić dziecka. Lekarz: wracają choroby, które znałem tylko z książek
  • Położna skrzywiła się na widok mojego dziecka. Szepnęła do drugiej: "widzisz to"?
  • Liczba odmów szczepień rośnie dramatycznie. W tych województwach jest najgorzej
  • Print Icon
  • Mail Icon
  • pielęgnacja dziecka
  • płacz dziecka

Rekomendowane dla Ciebie

"Mój synek się wyrywał, trzymało go pięć pielęgniarek. Jedna złapała go za twarz" (2024)
Top Articles
Latest Posts
Article information

Author: Corie Satterfield

Last Updated:

Views: 5349

Rating: 4.1 / 5 (62 voted)

Reviews: 93% of readers found this page helpful

Author information

Name: Corie Satterfield

Birthday: 1992-08-19

Address: 850 Benjamin Bridge, Dickinsonchester, CO 68572-0542

Phone: +26813599986666

Job: Sales Manager

Hobby: Table tennis, Soapmaking, Flower arranging, amateur radio, Rock climbing, scrapbook, Horseback riding

Introduction: My name is Corie Satterfield, I am a fancy, perfect, spotless, quaint, fantastic, funny, lucky person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.